Byliśmy z wizytą, świątecznie, bo 3 stycznia, w Białym
Domu. Już rok minął, jak wylicytowałam podwieczorek u Księcia Żylińskiego ze
zwiedzaniem White House, podczas akcji charytatywnej Mile dla Bartka. Nie
mogliśmy się wcześniej umówić, bo Książe jest bardzo zajętym człowiekiem, my
również.
Po drodze towarzyszyła nam książka audiobook Jacka
Walkiewicza „Pełna Moc życia”, którą mąż dostał pod choinkę. Umówiliśmy się na
godzinę 12.00, więc spokojnie mieliśmy dużo czasu. Nie przewidzieliśmy jednak
jednego, że w Londynie może być więcej ulic o takiej samej nazwie. O czasie
dojechaliśmy pod wskazany adres, ale okazało się, iż w zupełnie innej dzielnicy
Londynu. Panika, że się spóźnimy, złość i nerwy na męża jak mógł się dać tak
wrobić GPS-owi, i na siebie, że tego nie sprawdziłam.
Trzeba było zawrócić i pojechać w innym kierunku. Pomimo złości cały czas jednak myśl,
że może tak musi być, że musieliśmy się spóźnić, bo życiem
nie żądzą przypadki, tylko trzeba znaleźć w tym większy sens? Nastawienie miałam filozoficzne po przed
chwilą usłyszanej lekturze. Jacek Walkiewicz
przez taki przypadkowy zbieg wydarzeń zmienił kierunek studiów z weterynarii na
psychologię, co diametralnie zmieniło jego sens życia. Jak to się stało zachęcam do lektury.
Książe Jan Żyliński nie mógł na nas czekać, bo miał swoje
zobowiązania, ale miłe panie Ewa i Wiktoria z biura księcia nas przyjęły i
ugościły. Było sympatycznie. Biały Dom robi wrażenie. Budynek z zewnątrz w stylu klasycystycznym wzorowany na Pałacu
Łazienkowskim w Warszawie, a w środku styl francuski Ludwik XVI. Jasne marmury,
pozłacane ornamenty, piękne posadzki, dużo luster, wysokie sufity z
kryształowymi żyrandolami, na górze sypialnie dla gości z marmurowymi
łazienkami. Kochanie – mogłabym tak
mieszkać - żartuję do męża.
Zachwycił mnie pięknie urządzony w najmniejszym detalu
pałac, ale przede wszystkim fakt, że Pan Jan miał taki pomysł i go zrealizował.
W dzieciństwie zaszczepił w sobie tę wielką myśl zbudowania pałacu swojej
babci. I to jest ta siła marzeń, inspiracji i dążeń do osiągniecia celu. Często
nie jest to łatwa droga, czasami wymaga pełnej determinacji. Jestem zaintrygowana Panem Janem, mimo że nie udało nam się spotkać,
widziałam czego dokonał i jak potrafi realizować swoje wizje.
Wracając z pewnym niedosytem, że nie udało nam się
spotkać z Księciem, dalej słuchamy książki Walkiewicza. A tam coś, co mnie
uderza najmocniej. W książce jest scena jak Jacek Walkiewicz na chwilę
zatrzymuje się przy przystanku tramwajowym i patrzy na robotników rozsypujących
żwir łopatą, nagle jeden z nich patrzy w niebo i krzyczy do kolegów: Patrzcie, tam ludzie w kosmos latają a my tu
dalej z łopatami stoimy. Ta głębia zszokowała autora książki i zszokowała
mnie. Tak, Pan Jan to wizjoner i na pewno lata w kosmos. Spełnia swoje
największe marzenia, buduje pałace, stawia pomniki w Polsce i w Anglii i działa
dla Polaków i Polonii.
Czuję się zainspirowana i wizytą w Białym Domu i książką.
Życzę wszystkim na ten Nowy Rok 2019 abyśmy umieli wyznaczać sobie wielkie
marzenia i odważnie do nich dążyli i je realizowali.
Gosia
Świąteczne
gwiazdeczki
1.5
kg mąki
3
kostki tłuszczu
szklanka
cukru pudru
2
opakowania cukru waniliowego
olejek
śmietankowy
6-7
żółtek
ok.
100 ml kwaśnej śmietany
płaska
łyżeczka proszku do pieczenia
Zrobić
kruche ciasto, ochłodzić - można nawet zrobić dzień wcześniej.
Piec
w temperaturze 200C ok, 15 min aż będą miały piękny złoty kolor.