poniedziałek, 4 stycznia 2016

Sylwester

Państwo W., którzy w Anglii są już prawie dziesięć lat, (z dziećmi, teściową, psem Rumcajsem i kotem Behemotem), postanowili się wreszcie zintegrować z tubylcami. Koniec z polską izolacją! Precz z barszczykiem i bigosem! Na pohybel siermiężnym Sylwestrom w parafialnej sali i wielogodzinnym nasiadówkom u Heńka. Heniek co prawda serdecznie zapraszał na „prywatkę” (teraz zwaną imprezą, lub całkiem współcześnie i młodzieżowo - „domówką”), ale choć wspomnienia z poprzednich spotkań były miłe, a Heńkowa żona elegancka i świetnie zorganizowana - odmówili. Zaliczyli już dwa sylwestry w POSK-u, jeden w uświęconym emigracyjną tradycją „Ognisku” na Kensingtonie, (gdzie się wprost napatrzeć nie mogli na wytworną socjetę!), oglądali fajerwerki nad Tamizą, a któregoś roku to nawet nigdzie nie byli i zostali w domu. Teściowa była zachwycona, oni mniej, ale i takiego Sylwestra dało się przeżyć. Wszystko to już jednak było i prawdę mówiąc lekko im „wychudło”. Zapragnęli czegoś nowego.
Nowe przyszło w postaci zaproszenia do wielkiej posiadłości pewnego Anglika, którego pan W. znał z pracy. Kup sobie jakąś ładną kieckę - zarządził żonie. Tam będzie bardzo wykwintne towarzystwo, żebym się za Ciebie nie musiał wstydzić! Nieszczęsna kobieta zainwestowała więc w „odlotową” kreację. Czarna koronka na różowym spodzie, do tego pelerynka ze strusich piórek, nowa torebka, nowe buty, gorset wyszczuplający brzuch i pupę, pomadka Chanel w szkarłatnej czerwieni - najmodniejsza! Wbiwszy się w to wszystko wyglądała zachwycająco. O jedzeniu nie będzie mowy, westchnęła z żalem. Ledwo mogę oddychać.
Pan W. wyjął naftalinowe kulki z kieszeni smokinga, odprasował koszulę, zawiązał czarną muchę i spryskał się „Davidoffem”. Był gotowy! Kupili parę balonów, napompowanych helium, owinęli w bibułę szampana, zamówili taksówkę i pojechali. W drodze zastanawiali się czy oboje na pewno dobrze się prezentują. Bądź, co bądź, Sylwester w angielskiej posiadłości to nie byle co, a oni, Polacy, nie zamierzają wyglądać jak ubodzy krewni na wycieczce do Częstochowy. W drodze pan W. przypomniał żonie, że żadne tam „heloł” czy „haj”, a wyłącznie „hałdujudu” i „pliztumitju”. I żeby się nie wygłupiała z wyciąganiem ręki! A jak już pocałunki z paniami, to tylko w powietrzu. No wiesz, takie „mła, mła”, jak na filmie. Pani W. nie przejmowała się lingwistycznymi niuansami, miała bowiem inne zmartwienie. Zastanawiała się mianowicie, gdzie to, co wcisnęła w gorset wychodzi? Bo przecież gdzieś musi! Okazało się, że wychodzi… pod pachami! Jak to dobrze, że kupiła sobie to futrzane bolerko!
Kiedy dojechali, z posiadłości dochodziły dudniące dźwięki ukochanej przez Anglików muzyki rozrywkowej. Czuli, że za chwilę będzie już tylko „Money, Money, Money”, „Dancing Queen” i „Ghostbusters”. O Golcach, Krawczyku czy Zakopower nikt tu przecież nie słyszał! Otworzył im pan domu w kraciastej koszuli i dżinsach. Na głowie miał tekturowy srebrny rożek wielkości wafelka na lody, przytrzymywany pod brodą elastyczną gumką. Na powitanie wyjął papierową piszczałkę i radośnie na niej zagwizdał. Bibułka rozwijała się i zwijała tuż przed nosem pana W. „Heloł Velowdek! You are smart! Going somewhere nice?” Państwo W. nieco zbaranieli. Przecież właśnie przyszli! Przez resztę wieczoru, częstowano ich orzeszkami i kawałkami pokrojonej marchewki, którą zanurzali w jogurtowym sosie. Zatańczyli „YMCA” próbując wykonać wszystkie kolejne figury, ale im kiepsko szło. Myliło im się, kiedy zrobić daszek nad głową, kiedy z rąk utworzyć literę „C”, a kiedy podskoczyć z obrotem o 180 stopni i zacząć wszystko od początku. Pani W. martwiła się też, że coraz bardziej wyciska jej się to, co wcisnęła w gorset i chyba najlepiej będzie jak już sobie pójdą. Włodek obliczał ile ich ten Sylwester w posiadłości kosztował i co by można za tyle kasy kupić! A w ogóle… to „ki diabeł” ich podkusił z tą integracją!?
Z toalety dyskretnie wysłali SMS-a do przyjaciół: „czy zdążymy jeszcze na resztkę bigosu i żubróweczkę?” Zdążyli! U Heniów bracia Golce śpiewali akurat „tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco”. Boże! Co za ulga! „Golce” ukochane! Górale nasi najdrożsi! I ściernisko… takie własne! Synowie marnotrawni wrócili do swoich! I bawili się do białego rana!

Ewa Śliwowska - Kwaśniewska

Skoro o Sylwestrze mowa, to nie mogę się oprzeć pokusie porównania naszych polskich koncertów sylwestrowych transmitowanych w telewizji, z tym co jest pokazywane tutaj w Anglii. We Wrocławiu impreza jakiej może nam pozazdrościć cała Europa. Koncert 6-cio godzinny z gwiazdami naszymi i międzynarodowymi. To samo w Krakowie. A tu? Nic, no może poza spektakularnymi fajerwerkami w Londynie przed Big Benem. W Brukseli wszystkie publiczne imprezy odwołane ze względów bezpieczeństwa. A Polska się bawi! I to jak się bawi! W najwytworniejszym stylu, pięknie i z humorem.
Szczęśliwego Nowego Roku,
Gosia


A na sylwestrową noc i nie tylko Asia proponuje…


Sałatkę z bobu, kurek i boczku
500 gram młodego mrożonego bobu (w Polsce do kupienia w dwóch delikatesach Marks and Spencer w Warszawie L) albo zwykłego mrożonego bobu polskiego, lub w sezonie świeżego
300 gram mrożonych kurek
250 gram wędzonego boczku (nie parzonego)
oliwa
koperek
musztarda ziarnista
pieprz
Bób ugotować w małej ilości wody. Jeśli macie duży mrożony bób należy go po ugotowaniu obrać z łupinek, tak samo dobrze jest zrobić ze świeżym gotowanym bobem, gdyż w ojczyźnie rzadko można kupić młody baby bób, który ma miękką skórkę. jak ten z M&S.
Mrożone kurki, które są blanszowane należy powoli udusić na patelni we własnych sokach, które wydzielą się w czasie podgrzewania, co powinno potrwać około 12 minut.
Na patelni usmażyć pokrojony w kostkę boczek wędzony, dodać do niego oliwę, łyżkę musztardy ziarnistej i wymieszać na ciepło z bobem, kurkami, posiekanym koperkiem i pieprzem.
Sałatkę udekorować gałązkami koperku. Można ją jeść na ciepło albo na zimno. Bardzo pasuje do niej sycylijskie wino ze szczepu grillo, które mi najbardziej smakuje to z M&S. Skoro o koperku mowa - to wino pasuje również świetnie do wędzonego na gorąco łososia.
Asia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz