wtorek, 4 listopada 2014

Spisek, Fajerwerki i Fun


W Anglii wiele się dzieje w tych jesiennych dniach. Ledwo przeżyliśmy Halloween, teraz wszyscy żyją Bonfire Night, za chwilę będzie Remembrance Day.
Duchy już odprawiliśmy, fajerwerki strzelają dookoła, czerwone papierowe maki przypięte do ubrań ludzie noszą od kilku tygodni. A jeszcze sklepy, już od jakiegoś czasu przygotowują się do Świąt Bożego Narodzenia. Jak w garncu! Obłęd!

Ale na razie żyjemy 5-tym listopada, bo tego dnia jest Noc Guya Fawkesa lub inaczej Noc Fajerwerków!
W 1605 roku grupa angielskich katolików pod przewodnictwem Guya Fawkesa uknuła spisek prochowy i podjęła się próby wysadzenia angielskiego parlamentu i króla Jakuba I.
Spisek się nie udał, a sprawców stracono. Konflikt katolików z nowo powstałym kościołem anglikańskim był bardzo poważny. No cóż, taki rozwód ze Stolicą Apostolską za czasów Henryka VIII skutkował w tragiczne konsekwencje. I wszystko dla kobiety, choć może bardziej dla potomka? Dziwne jest to, jak poważne rzeczy mają swoje źródło w wydawać by się mogło błahej sprawie, bo chodziło tylko o rozwód. Ale rozwód króla, to nie takie sobie nic, trzeba było zerwać z całym katolicyzmem. I podziwiam Henryka za taką odwagę.
Podczas gdy w ówczesnej Anglii szerzył się terroryzm spowodowany brakiem religijnej tolerancji, Polska była „państwem bez stosów”. Wielu wyznawców różnych religii przybywało do naszego kraju, aby spokojnie żyć i wyznawać swoją wiarę.
I gdy 400 lat temu katolicy walczyli o swoje, to dzisiaj Anglia z powodu tej nieudanej okazji świętuje Bonfire Night. Pokazy fajerwerków są w całym kraju jak i palenie na stosie kukieł Guya Fawkesa. Brytyjczycy organizują imprezy w pubach i w domach. Byliśmy kiedyś na takim spotkaniu, u Polaków w Londynie (katolików notabene), gdzie po kilku drinkach wszyscy wyszliśmy do typowego angielskiego ogrodu postrzelać sztucznymi ogniami.
I bawią się katolicy z anglikanami, luteranami, kalwinami… i żadne religie świata nie są dyskryminowane. Niesamowite!

I o co właściwie kaman?
No, teraz to już tylko o fun! Cheers!

A jak już się tym listopadowym wieczorem podczas strzelania fajerwerków za bardzo schłodzisz to najlepiej rozgrzać się zupą, prostą, ale pożywną. O tej jesiennej porze warzywa korzeniowe są najsmaczniejsze, dlatego będzie to zupa z selera. Oby Was ten seler nie zniechęcił, bo mimo mocnego selerowego smaku jest pyszna i nawet lubią ją moje córki.

Krem z selerów i ziemniaków z aromatem trufli
Składniki:
2 średnie bulwy selera korzeniowego
5 średnich ziemniaków
1 duża cebula
oliwa
250 g opakowanie sera mascarpone
sól, pieprz
1,5 l bulionu
kilka pieczarek
masło (najlepiej klarowane)
oliwa truflowa
ewentualnie pasta truflowa


Na oliwie podsmażamy cebulę do zeszklenia i dodajemy pokrojone w kawałki seler i ziemniaki, zalewamy bulionem do gęstości jaką lubimy, gdy warzywa zmiękną miksujemy je na gładką masę i następnie dodajemy ser i ponownie miksujemy. Doprawiamy solą i pieprzem. Zupę dekorujemy podsmażonymi na maśle plasterkami pieczarek i polewamy oliwą truflową. Możemy jeszcze dodać pastę truflową. Pycha!
W wersji luksusowej można zupę udekorować plastrami trufli, choć zupa jest też wspaniała i bez nich. Taka zupa ze względu na aromat trufli może być podana z winem z Piemontu Barolo albo Barbera lub Barbaresco. Jeśli ktoś woli jednak białe wino do białej zupy to może być piemonckie Gavi. 
 
My w tym roku podziwiamy fajerwerki przez okno.

Nasze córki są zachwycone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz