Odtańczyliśmy z
dziećmi Andrzejki - ostatni dzień zabawy przed wyciszeniem adwentowym. Adwent od
łacińskiego słowa „adventus” oznacza „przybycie”. Jest to zatem czas przygotowań
i oczekiwania na Boże Narodzenie.
Kiedyś Adwent
kojarzył mi się z postem i odmawianiem sobie rzeczy zbytecznych, na przykład
słodyczy. Dobry pretekst na zgubienie zbędnych kilogramów przed karnawałem. W
Polsce w Adwencie się nie tańczy, a wszystkie bale nawet te bożonarodzeniowe są
po świętach. W Anglii natomiast się baluje, wszyscy spotykają się na Christmas
party.
Kupiliśmy już
dzieciom kalendarze adwentowe. I choć nie jest to nasza tradycja, to się w
Polsce przyjęła. Bo lepiej cieszyć się codziennie czekoladką z adwentowego
kalendarza i w ten sposób w przyjemnej atmosferze doczekać świąt, niż się
umartwiać. Adwent z założenia miał być czasem radosnego oczekiwania na Boże
Narodzenie. Zachód to ogólnie kultura ciesząca się życiem i wszystko tu jest
bardziej radosne i przeto łatwiejsze do zniesienia. Nam Polakom również
przydałoby się więcej radości.
Przez 4 tygodnie adwentowe
będziemy się przygotowywać do świąt, nastrajać duchowo i oczywiście działać praktycznie.
Bo to jest również czas, gdy gospodynie planują świąteczne menu.
I nie może być Bożego
Narodzenia bez korzenno-aromatycznych pierników. Według autorów jednej z moich ulubionych
książek kucharskich „W staropolskiej kuchni” miarą popularności ciasta
piernikowego w Polsce było to, „iż faska z ciastem piernikowym stanowiła nierzadko
część posagu polskich panien szlacheckich i mieszczańskich.”
Najlepsze pierniki są
oczywiście toruńskie, które od wieków rozsławiają Toruń w całej Polsce i
Europie. W Niemczech natomiast najsłynniejsze pierniki są z Norymbergii. Piernikarze
Toruńscy ściśle strzegli swoich receptur przed konkurencją z Norymbergii, ale
również i przed tutejszymi kolegami po fachu.
O pięknym
czerwono-gotyckim Toruniu i o impresji, czyli alias wrażeniu, jakie pierniki nań
uczyniły z takim zachwytem pisał Chopin w liście do przyjaciela w roku 1825:
"(…) ale zostawiwszy
Kopernika, który urodził się w Toruniu, zacznę o pierniku toruńskim. (…) Podług
zwyczaju tutejszego piernikarzy, sklepy do pierników są to sienie kamienic
obstawione skrzyniami na klucz dobrze zamykanymi, w których rozgatunkowane, w
tuziny ułożone pierniki spoczywają. (…) więcej opowiem, gdy się zobaczymy, ale
to Ci napiszę, iż największą impresję, czyli alias wrażenie, pierniki na mnie
uczyniły. Widziałem ja, prawda, i całą fortyfikację ze wszystkich stron miasta,
ze wszystkimi szczegółami, (…) prócz tego kościoły gotyckiej budowy, od
Krzyżaków fundowane, z których jeden 1231 roku zbudowany. Widziałem wieżę
pochyłą niczym w Pizie, ratusz sławny, tak zewnątrz jako i wewnątrz, którego
największą osobliwością jest to, że ma okien ile dni w roku, tyle sal ile
miesięcy, tyle pokoi ile tygodni, a wież ile pór roku i że cała budowla onego
jest jak najwspanialszą, w guście gotyckim. To jednak nie przechodzi pierników,
oj pierników, z których jeden posłałem do Warszawy (…)".
Odwiedzając Toruń nie
można wyjechać bez piernika. Piernikami specjalnie projektowanymi obdarowywano
wszystkie znamienite osobistości odwiedzające to miasto, zarówno dawniej jak i
teraz. Papież Jan Paweł II otrzymał piernik wypieczony w kształcie układu
heliocentrycznego znanego z dzieła Mikołaja Kopernika O
obrotach sfer niebieskich (De revolutionibus orbium coelestium).
www.torun.pl/pl/turystyka/tylko-w-toruniu/torunskie-pierniki
Najwyraźniej Kopernik nie miał obaw, w przeciwieństwie
do piernikarzy, przed wysłaniem rękopisu swojego dzieła do Norymbergii, gdzie wydano
je po raz pierwszy drukiem w 1543r. Na owe czasy nauka Kopernika była zbyt szokująca
i nie do przyjęcia przez Kościół. Obroty historii są jednak zadziwiające. W wieku XVI Mikołaj
Kopernik na łożu śmierci wysłał przedmowę do swojego dzieła dedykowaną
ówczesnemu papieżowi Pawłowi III tłumacząc swoje rewolucyjne odkrycie, a w
wieku XX papież Jan Paweł II odwiedza Toruń i dostaje to dzieło symbolicznie w
formie piernika od… Kopernika. Wszak firma, dzisiaj produkująca toruńskie
pierniki, „Kopernik” się nazywa.
Co roku w okresie
świątecznym wpadamy do Torunia po pierniki. Pierniki toruńskie to idealny
prezent świąteczny, bo zgodnie ze staropolskim porzekadłem w Polsce najlepsze
są: „Gdańska gorzałka, toruński piernik, krakowska panna, warszawski trzewik.”
Dzisiaj proponujemy pierniczki
z długo dojrzewającego ciasta. Przepis dostałam od mojej koleżanki, a ona od
swojej babci, z okolic Torunia, z pochodzenia… Niemki, która to dostała go
również od swojej babci, kto wie czy nie z Norymbergii? Ciasto na pierniki można
przygotować kilka tygodni przed świętami lub bezpośrednio przed pieczeniem.
Pierniczki długo dojrzewające
Składniki:
1,25 kg maki pszennej typ 550 (lub pół na pół z mąką żytnią typ 750)
0,35 kg cukru (najlepiej brązowego)
0,5 kg miodu
1 szklanka mleka
3 opakowania przyprawy piernikowej
1 łyżka cynamonu
1 łyżka kakao
1 łyżeczka zmielonych goździków
2 pełne łyżeczki amoniaku lub sody oczyszczonej
pół kostki masła
3 jajka
Mleko, masło, miód i
mniejszą część cukru zagotowujemy w dużym garnku razem z kakao, cynamonem i
goździkami. Większą część cukru karmelizujemy na patelni i łączymy „na ciepło”
z masą przygotowaną w garnku, zagotowujemy.
Do miski wsypujemy
mąkę, przyprawy do piernika i zalewamy gorącą masą miodowo-cukrową, mieszamy,
dodajemy amoniak rozpuszczony w niewielkiej ilości wody i jajka. Ciasto
dokładnie wyrabiamy. Umieszczamy je w chłodnym miejscu do momentu wypieku.
Przed wypiekiem
wałkujemy i wykrawamy nasze ulubione wzory i figurki, pieczemy w piekarniku
nagrzanym do 160-170°C przez 10-15 min.
Dekorujemy dwa dni
przed świętami.
Zaraz po upieczeniu
pierniki są twarde, ale potem miękną, pod wpływem magii Świąt Bożego
Narodzenia, szczególnie, jeśli umieścimy je na chwilę w wilgotnym miejscu.
Babcia mojej
koleżanki trzymała te pierniki w starym kufrze w piwnicy, bardzo często starczało
ich aż do Wielkanocy, a u nas w rodzinie łasuchów, były zawsze zjadane bardzo
szybko.
W Adwencie o poranku
w kościołach odprawiane są msze święte na cześć Marii Panny zwane Roratami. W
Polsce o wschodzie słońca ludzie tłumnie idą na mszę przynosząc specjalne
lampiony lub świece zwane „roratkami.”
Po takim zimowym spacerze z
Rorat najlepsza dla rozgrzania jest herbatka „roratka”. Dzisiaj w oczekiwaniu
na święta i dojrzewające pierniczki podajemy po staropolsku herbatkę z konfiturą z
pigwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz