wtorek, 2 grudnia 2014

Pierniczki i adwentowa herbatka-roratka

Odtańczyliśmy z dziećmi Andrzejki - ostatni dzień zabawy przed wyciszeniem adwentowym. Adwent od łacińskiego słowa „adventus” oznacza „przybycie”. Jest to zatem czas przygotowań i oczekiwania na Boże Narodzenie.
Kiedyś Adwent kojarzył mi się z postem i odmawianiem sobie rzeczy zbytecznych, na przykład słodyczy. Dobry pretekst na zgubienie zbędnych kilogramów przed karnawałem. W Polsce w Adwencie się nie tańczy, a wszystkie bale nawet te bożonarodzeniowe są po świętach. W Anglii natomiast się baluje, wszyscy spotykają się na Christmas party.
Kupiliśmy już dzieciom kalendarze adwentowe. I choć nie jest to nasza tradycja, to się w Polsce przyjęła. Bo lepiej cieszyć się codziennie czekoladką z adwentowego kalendarza i w ten sposób w przyjemnej atmosferze doczekać świąt, niż się umartwiać. Adwent z założenia miał być czasem radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie. Zachód to ogólnie kultura ciesząca się życiem i wszystko tu jest bardziej radosne i przeto łatwiejsze do zniesienia. Nam Polakom również przydałoby się więcej radości.
Przez 4 tygodnie adwentowe będziemy się przygotowywać do świąt, nastrajać duchowo i oczywiście działać praktycznie. Bo to jest również czas, gdy gospodynie planują świąteczne menu.
I nie może być Bożego Narodzenia bez korzenno-aromatycznych pierników. Według autorów jednej z moich ulubionych książek kucharskich „W staropolskiej kuchni” miarą popularności ciasta piernikowego w Polsce było to, „iż faska z ciastem piernikowym stanowiła nierzadko część posagu polskich panien szlacheckich i mieszczańskich.”
Najlepsze pierniki są oczywiście toruńskie, które od wieków rozsławiają Toruń w całej Polsce i Europie. W Niemczech natomiast najsłynniejsze pierniki są z Norymbergii. Piernikarze Toruńscy ściśle strzegli swoich receptur przed konkurencją z Norymbergii, ale również i przed tutejszymi kolegami po fachu.
O pięknym czerwono-gotyckim Toruniu i o impresji, czyli alias wrażeniu, jakie pierniki nań uczyniły z takim zachwytem pisał Chopin w liście do przyjaciela w roku 1825:
"(…) ale zostawiwszy Kopernika, który urodził się w Toruniu, zacznę o pierniku toruńskim. (…) Podług zwyczaju tutejszego piernikarzy, sklepy do pierników są to sienie kamienic obstawione skrzyniami na klucz dobrze zamykanymi, w których rozgatunkowane, w tuziny ułożone pierniki spoczywają. (…) więcej opowiem, gdy się zobaczymy, ale to Ci napiszę, iż największą impresję, czyli alias wrażenie, pierniki na mnie uczyniły. Widziałem ja, prawda, i całą fortyfikację ze wszystkich stron miasta, ze wszystkimi szczegółami, (…) prócz tego kościoły gotyckiej budowy, od Krzyżaków fundowane, z których jeden 1231 roku zbudowany. Widziałem wieżę pochyłą niczym w Pizie, ratusz sławny, tak zewnątrz jako i wewnątrz, którego największą osobliwością jest to, że ma okien ile dni w roku, tyle sal ile miesięcy, tyle pokoi ile tygodni, a wież ile pór roku i że cała budowla onego jest jak najwspanialszą, w guście gotyckim. To jednak nie przechodzi pierników, oj pierników, z których jeden posłałem do Warszawy (…)".
Odwiedzając Toruń nie można wyjechać bez piernika. Piernikami specjalnie projektowanymi obdarowywano wszystkie znamienite osobistości odwiedzające to miasto, zarówno dawniej jak i teraz. Papież Jan Paweł II otrzymał piernik wypieczony w kształcie układu heliocentrycznego znanego z dzieła Mikołaja Kopernika O obrotach sfer niebieskich (De revolutionibus orbium coelestium).
www.torun.pl/pl/turystyka/tylko-w-toruniu/torunskie-pierniki
Najwyraźniej Kopernik nie miał obaw, w przeciwieństwie do piernikarzy, przed wysłaniem rękopisu swojego dzieła do Norymbergii, gdzie wydano je po raz pierwszy drukiem w 1543r. Na owe czasy nauka Kopernika była zbyt szokująca i nie do przyjęcia przez Kościół. Obroty historii są jednak zadziwiające. W wieku XVI Mikołaj Kopernik na łożu śmierci wysłał przedmowę do swojego dzieła dedykowaną ówczesnemu papieżowi Pawłowi III tłumacząc swoje rewolucyjne odkrycie, a w wieku XX papież Jan Paweł II odwiedza Toruń i dostaje to dzieło symbolicznie w formie piernika od… Kopernika. Wszak firma, dzisiaj produkująca toruńskie pierniki, „Kopernik” się nazywa.
Co roku w okresie świątecznym wpadamy do Torunia po pierniki. Pierniki toruńskie to idealny prezent świąteczny, bo zgodnie ze staropolskim porzekadłem w Polsce najlepsze są: „Gdańska gorzałka, toruński piernik, krakowska panna, warszawski trzewik.”
Dzisiaj proponujemy pierniczki z długo dojrzewającego ciasta. Przepis dostałam od mojej koleżanki, a ona od swojej babci, z okolic Torunia, z pochodzenia… Niemki, która to dostała go również od swojej babci, kto wie czy nie z Norymbergii? Ciasto na pierniki można przygotować kilka tygodni przed świętami lub bezpośrednio przed pieczeniem.

Pierniczki długo dojrzewające
Składniki:
1,25 kg maki pszennej typ 550 (lub pół na pół z mąką żytnią typ 750)
0,35 kg cukru (najlepiej brązowego)
0,5 kg miodu
1 szklanka mleka
3 opakowania przyprawy piernikowej
1 łyżka cynamonu
1 łyżka kakao
1 łyżeczka zmielonych goździków
2 pełne łyżeczki amoniaku lub sody oczyszczonej
pół kostki masła
3 jajka


Mleko, masło, miód i mniejszą część cukru zagotowujemy w dużym garnku razem z kakao, cynamonem i goździkami. Większą część cukru karmelizujemy na patelni i łączymy „na ciepło” z masą przygotowaną w garnku, zagotowujemy. 


Do miski wsypujemy mąkę, przyprawy do piernika i zalewamy gorącą masą miodowo-cukrową, mieszamy, dodajemy amoniak rozpuszczony w niewielkiej ilości wody i jajka. Ciasto dokładnie wyrabiamy. Umieszczamy je w chłodnym miejscu do momentu wypieku.

Przed wypiekiem wałkujemy i wykrawamy nasze ulubione wzory i figurki, pieczemy w piekarniku nagrzanym do 160-170°C przez 10-15 min.


Dekorujemy dwa dni przed świętami. 

Zaraz po upieczeniu pierniki są twarde, ale potem miękną, pod wpływem magii Świąt Bożego Narodzenia, szczególnie, jeśli umieścimy je na chwilę w wilgotnym miejscu.


Babcia mojej koleżanki trzymała te pierniki w starym kufrze w piwnicy, bardzo często starczało ich aż do Wielkanocy, a u nas w rodzinie łasuchów, były zawsze zjadane bardzo szybko.
W Adwencie o poranku w kościołach odprawiane są msze święte na cześć Marii Panny zwane Roratami. W Polsce o wschodzie słońca ludzie tłumnie idą na mszę przynosząc specjalne lampiony lub świece zwane „roratkami.”
Po takim zimowym spacerze z Rorat najlepsza dla rozgrzania jest herbatka „roratka”. Dzisiaj w oczekiwaniu na święta i dojrzewające pierniczki podajemy po staropolsku herbatkę z konfiturą z pigwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz